Romantyzm w Polsce cz.2
Odgrodzenie od Francji olbrzymim terenem Europy Środkowej odbieraliśmy wszelkie prądy początkowo droga pośrednią – przez Niemcy – początkowo w formie skażonej i ze znacznym opóźnieniem. Dopiero w XX w. utraciło swą siłę przyciągającą i malarze ruszyli do źródeł ruchu – do Paryża, do którego przedtem udało się trafić niewielu wybranym.
To co na Zachodzie nazywało się romantyzmem u nas w zasadzie nie istniało, przynajmniej w zakresie malarstwa. Nie było tu żadnych walk, nie wywieszano żadnych haseł, nie znano Rubensów i Tycjanów i nie upajano się ich kolorytem, nie zwracano do Wschodu i do wieków średnich po szaleństwo namiętności lub po przepych barw. Przemiana dokonał się w ciszy zupełnej.
Okres nowy w sztuce polskiej otwiera wybitny malarz Teofil Kwiatkowski. Jego życie i sztuka są dotąd właściwie nieznane, przynajmniej w kraju. Urodzony w Pułtuski w 1809r. i poduczony w Warszawie, z powodu udziału w powstaniu listopadowym, musiał emigrować, jak wielu innych w pamiętnym 1831. W Paryżu dokąd go zaniosła fala emigracji, trafił do pracowni znakomitych profesorów ówczesnych Ary Scheffera i Cognieta.
Człowiek światowy, wykwintny i z poczuciem humoru znalazł drzwi wszędzie otwarte. To on namalował profil Szopena leżącego na łożu śmierci w 1894r. Podobnie kilka lat póxniej namalował Mickiewicza. Czas jakiś spędził w Angli,gdzie cieszył się dużym powodzeniem. Wiadomości o jego życiu brak, biografowie o nim zapomnieli. Wiemy jednak, ze żył długo, przeżył siebie i swoją sztukę. Zmarł na obczyźnie w Avallon, jako 92-letni starzec.
Sztuka jego nie miała nic wspólnego z wysokim stylem epoki. Kwiatkowski rezygnuje z ambicji klasyków do pomnikowości. Zamiast ogromnych i wielometrowych płócien, tworzy maleńkie obrazki. Zamiast ostro obrysowanych konturów – delikatne, topniejące we mgle kształty , mieniące sie i bogate tony akwareli. Treść literacka jego obrazków nie ma nic wspólnego z bogami i bohaterami starożytnymi.