Mój Nikifor

(1)_ (1)_ moj_nikifor_003 (385x289)Zauroczony filmem „Mój Nikifor”, reż. Krzysztof Krauze, postanowiłem skreślić te kilka słów.
Z całą pewnością można powiedzieć, że dawno nie było takiego filmu w polskim kinie. Wzruszająca, czasami wręcz rozczulająca historia ludowego malarza z Krynicy jest jednym z piękniejszych obrazów, jakie można obecnie zobaczyć na dużym ekranie. Statyczna narracja i ciepły humor, z jakim przedstawiono postać głównego bohatera, pozwalają odebrać film jako optymistyczną historię o genialnym samouku, który ponad sławę i pieniądze cenił wolność i niezależność.
Reżyser filmu Krzysztof Krauze skupił się na ostatnich latach życia malarza. W szczególny sposób ukazał niezrozumiałą dla otoczenia przyjaźń między Nikiforem a Marianem Włosińskim, niespełnionym artystą, któremu nie dane było rozwinąć skrzydła. Początkowo Nikifor jest dla niego tylko natrętnym żebrakiem. Z czasem jednak zaczyna dostrzegać jego samotność i specyficzne zamiłowanie do malarstwa. Wykształcony, ale myślący schematami Włosiński odkrywa w brudnym, chorym analfabecie cechy, których jemu brakuje – wiarę w swój talent i radość z samego obcowania ze sztuką. Czy gotowy jest jednak poświęcić rodzinę, pracę i zaopiekować się odrzuconym przez wszystkich dziwakiem?
Krystyna Feldman, która podjęła się niezwykle trudnego zadania, jakim było wcielenie się w rolę Nikifora, niewątpliwie stworzyła kreację swojego życia. Swoją znakomitą grą na moment „przywraca do życia” tego niezwykłego Łemka, którego twórczość doceniono tak późno.